Maja
Było popołudnie . Leżałam na łóżku w towarzystwie mojej kotki - Naly. Był to szary kot o zielonych ślepiach . Kochałam ją , była moim oczkiem w głowie . Mimo, iż była tylko zwierzęciem rozumiałyśmy się świetnie . Dostałam Nal na 14 urodziny od Mikkiego i Lily .
-O boże , musimy wstawać . Trzeba tu trochę ogarnąć . – powiedziałam – Zaraz przyjdą nasi goście . Won z łóżka Nala .
Moja kochana kotka w odpowiedzi tylko miauknęła , przekręcając się na drugi bok . ‘No cóż… niech sobie leży . ‘ pomyślałam . Rozejrzałam się dookoła . Wszędzie walały się moje ciuchy , książki i kosmetyki . Spojrzałam na zegarek – 16.13 . No świetnie … za pół godziny przyjdą . Trzeba się brać za robotę .
Piętnaście minut później pokój był jak nowy . No prawie nowy . Ale szczegół. Nigdy nie uważałam się za jakąś czyścioszkę ale żyć w takim syfie – bez przesady .
-Mamy jeszcze trochę czasu , co robimy .? –spytałam kotkę, która w odpowiedzi ziewnęła – Ooo , doskonały pomysł ! Zdrzemniemy się . Co ty na to .?
Nala popatrzyła na mnie jak na jakąś idiotkę która proponuje jej rzecz oczywistą . Z natury była wielkim leniem . Z tym to się dobrałyśmy . Położyłam się obok niej , pogrążając się w marzenia . O wszystkim . A szczególnie o moich przyjaciołach . Ani są tacy idealni – nie to co ja . Na przykład Lily . Jest piękna. Ma piwne oczy , karnacje o idealnym odcieniu brązu , brązowe włosy obcięte w modną fryzurkę . A do tego jest zabawna i miła . Ech…
Albo taki Michael. Nie ma dziewczyny , która by się w nim nie zakochała. To czasami jest wkurzające , gdy widzisz jak taka jędza mizdrzy się do twojego przyjaciela . Ale dobra wracając do wyglądu Mikkiego – ma dłuższe czarne , z delikatnym przebłyskiem brązu włosy z grzywką , układające się w niesforne kosmyki otaczające jego twarz i jasną cerę . Czerwone wydatne usta . Ale czasami jest denerwujący z tą swoją przesadną troskliwością .
Nagle moje ponure rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi .
-To oni– powiedziałam i krzyknęłam aby ktoś otworzył drzwi . –Nie ma leniuchowania ! Wstawaj Nala .
Kotka fuknęła obrażona i poszła w swój ulubiony kąt się położyć , a ja ogarniałam łóżko i przy okazji siebie czekając na nich . Nagle Lily i Michael stanęli w drzwiach . ‘Nie wiem jak oni to robią , poruszają się bezszelestnie ‘ pomyślałam .
-Cześć Wam – uśmiechnęłam się do nich
-Cześć księżniczko na ziarnku grochu . Widzę , że ktoś się tu nie wyspał –zażartowała Lil
-Daj spokój ! Przecież wiesz, że jestem leniem .
-Maja… a ty czemu siedzisz w bluzce na ramiączkach w zimę przy otwartym oknie .?
Rozchorujesz się – zmartwił się Mike .
-Znowu zaczynasz ! –krzyknęłam obrażona .
-No właśnie Majeczko… tym razem zgodzę się z nim . Przeziębisz się .
-I ty Brutusie przeciw mnie .
-Misiek , ty mi tu nie cytuj Juliusza Cezara tylko nakładaj jakiś sweter.
Chcąc czy nie chcąc poszłam założyć jakaś bluzę . Szukając jej w szafce zauważyłam tam jakieś zdjęcie . ‘Och , jakie to urocze!’ . Na fotografii byłam ja w wieku 3 lat trzymająca się zawzięcie ręki Mikkiego . Już widziałam co z tym zrobię . Dołączę do prezentu na 18-stke Michaela. ‘Jak ten czas leci ‘ przeszło mi przez myśl . Za niedługo oni skończą liceum i się wyprowadzą na studia . Obiecali , że mnie zabiorą ze sobą ale ja im będę sprawiać kłopot. Wiedziałam o tym .
-Majka , długo jeszcze? Chodź no tu.! Zaraz idę .
-Co.?! Znowuuuu…. - spojrzałam na niego smutnymi oczami . –Przecież obiecałeś….
-No właśnie , obiecałeś – wtrąciła Lily .
-Ale no tak wyszło .
-Znowu randka ? –spytałam wytrącona z równowagi .
-Taaak –zmieszał się Mike
-No wiesz co ! Nie spędzasz z nami czasu w ogóle –zaatakowała go Lil
-Przecież wiecie , że jesteście moimi ulubienicami. Nie bądźcie zazdrosne … -próbował złagodzić sytuacje .
-Wiesz co ? Ty lepiej już idź ! – krzyknęłam i wypchnęłam go za drzwi
-Ech co za kretyn – westchnęła moja przyjaciółka .– A ty Majeczko kochana nie bądź już taka smutna . Znasz go .
‘Nie bądź smutna… pfff! Jak tu nie być smutną ‘ pomyślałam siadając na kanapie obok Lilki . Mike już przesadzał . Nie miał czasu dla nas. Nie rozumiałam czemu nie może być tak jak kiedyś . Byliśmy nierozłączni . A teraz…
-Ej , jak myślisz z którą się teraz umówił ? Ja obstawiam Jasmine z II c – zagadnęła L
-Hm…. A ja Lane z waszej klasy . – szczerze , to nienawidziłam tej dziewczyny . Kręciła się wokół niego jak pszczoła koło miodu . Miałam ochotę walnąć ją w ten głupi łeb … Ale gorzej by to się dla mnie skończyło. –Zakład ?
-Okaaaaaaj -zgodziła się
Wokół nas zapadła niezręczna cisza , przerywana jedynie narzekaniem Nali , że na nią nikt nie zwraca uwagi, objawiającym się głośnym miałczeniem . W końcu nie wytrzymałam i wypchnęłam kotkę za drzwi . Widziałam że będzie na mnie śmiertelnie obrażona przez jakiś tydzień ale trudno . Wróciłam do Lilki na kanapę . Postanowiłam zadać jej pytanie nad który długo myślałam .
-Czy zauważyłaś coś dziwnego ostatnio ? – przemogłam się i zapytałam
-Cooo …? – wydawało mi się , że wyrwałam ją z zamyślenia – Aaa … ty też ?
-Tak , ja też …
-Coś dziwnego jest w powietrzu –powiedziała zlękniona
-I nie tylko w powietrzu… - dodałam szeptem . Zupełnie zapomniałam , że moja kumpela ma tak jakby zdolność wyczuwania aury . Teraz to byłam już kompletnie przerażona.
-Mike też jest teraz taki dziwny . Skryty …
-Tym to mnie , Lil , zaskoczyłaś.
Michael
‘No siet , znowu będą na mnie złe’ pomyślałem . Może Lily przejdzie ale nie sądzę żeby Majce .Co za uparte dziecko… ‘Dziecko? ‘ skarciłem siebie w duchu ,przecież ona ma 16 lat!
O zgrozo… Ale dla mnie zawsze będzie małą Mają.
- Och! Michael ! Tu jestem! –ktoś zaczął wydzierać się do mnie . Po krótkim namyśle uznałem iż umówiłem się z Leną .
- O cześć !- przywitałem się ze sporo niższą ode mnie blondynką . ‘Wole czarne i brązowe włosy ‘ przebiegło mi przez myśl – Co tam słychać ?
-A nic – powiedziała Lena przyklejając się do mnie jak rzep – Co u ciebie?
-Beznadziejnie – odparłem. Po chwili widząc jej zdziwioną minę dodałem. – Pokłóciłem się z dziewczynami .
-Ach , z królową flirtu Lily i delikatną Majeczką –mruknęła
-Co mówiłaś ?- udałem , że jej nie słyszę . Nie miałem ochoty na kłótnie .
-Nic , nic . Myślę tylko gdzie pójdziemy .
-Do kina – stwierdziłem kierując się w stronę budynku .
Lily
Siedziałam u Majki myśląc właśnie nad tym co powiedziałam . ‘Skąd Ci to przyszło do głowy ‘ zapytałam się w duchu .Widząc zdziwioną i rozkojarzoną minę Małej , spróbowałam złagodzić sytuacje .
-Przepraszam , nie o to mi chodziło Po prostu on na gwałt chce mieć dziewczynę- wybrnęłam z trudnego tematu , spadając z deszczu pod rynnę.
-Taaaak… -spojrzałam w piękne smutne oczy przyjaciółki – tylko czemu naszym kosztem ?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć , więc po prostu przysunęłam się do niej i ją przytuliłam. Trwałyśmy tak w milczeniu .
„Tor moich myśli” skierował się na Majkę . Ciężko było mi nie myśleć o niej „Młoda”. Maja , owszem jest bardzo ładna ale coś w niej sprawiało , że każdemu miękło serce . Jej włosy lśnią głęboką czernią , a duże oczy w kolorze żywej zieleni spoglądały na świat rozmarzonym wzrokiem . Karnacje ma bardzo bladą- jak mleko , co dodaje jej tylko uroku i tajemniczości . Gdy się nie wyspała wyglądała jak trup . Piękny trup. Jest drobna , ale w miarę wysoka . Po prostu jej wygląd pasuje idealnie do jej charakteru.
Z rozmyślenia wyrwało mnie mruczenie Nalki , która właśnie weszła przez szparę w drzwiach .
-Dobra , Majeczko , ja będę szła .
-Co? Czemu? Już? Zostań! -poprosiła
-Nie , nie mogę . Zraz się ściemni – jakby to było dla mnie problemem …
-Jejku , masz rację . Lepiej idź . Pa . Przepraszam –zmartwiła się
-Nie masz za co – powiedziałam i pocałowałam ją w czoło –Dobranoc młoda!
Szłam ulicą , kiedy zobaczyłam jakiś kształt idący w moją stronę . Był już dość ciemno a latarnie jeszcze nie były zaświecone . W około było pełno ludzi . W piątek o tej godzinie zaczynało się życie. Osobą , która , (jak się okazało ) zmierzała do mnie , był Michael .
-Cześć i Czołem !-krzyknęłam
-Hej-on podejrzewał , że ja wiem. Czułam to , no ale trudno… -Ja przepraszam.
-Oj tam ,oj tam . Mną się nie przejmuj . Nie jestem zła – zachichotałam
Spojrzał na mnie zdziwiony .
-Chodzi o to , że tym razem będziesz miał przechlapane z Małą.
-Och … faktycznie . Aż się BOJĘ - uśmiechnął się . Normalnie na ten uśmiech leciały setki dziewczyn . Ale nie ja , broń Boże !
-Ej , ja nie żartuję! – dałam mu przyjacielskiego kukśtańca w bok
-Hmmm… Obrazić się? – odparłam.
-Nie dopuszczę do tego , a Ty mi w tym pomożesz –spojrzałam na niego podejrzliwie . Kierowaliśmy się właśnie w stronę mojego domu.
Mimo późnej pory ulice były pełne ludzi . Tak to bywa w Nowym Jorku. Ciekawe jak jest w Polsce . Spokoniej.? Urodziłam się w Stanach ale rodzice mojego taty są Polakami , więc w pewnym stopniu ja też …Mama Majki też jest Polką . Jedynie Michael jest w pełni Amerykaninem .
- A tak w ogóle co robisz jutro? – zapytał Miki
-Och , ciocia przyjeżdża –odpowiedziałam ,zaskoczona , że pyta – A jak tam po randce? – zagadnęłam bo zapadła niezręczna cisza.
- Wyjątkowo dobrze . Lena jest bardzo fajna i miła .- Czy mi się wydaje czy się zmieszał?
-Czyżby wreszcie ta jedyna? – Czyli jednak Lena , cholera przegrałam zakład . – Której szukasz od tak dawna?
-Możliwe . – no to Mała się załamie . Ona jej tak nienawidzi..- Ale ja wcale nie szukam tej idealnej…
-Nie możesz szukać tej idealnej bo…
Przerwał mi wyraźnie rozbawiony.
-Bo dziewczyn idealnych nie ma? –dokończył
-Oczywiście że są ! – krzyknęłam oburzona- Ja i Maja jesteśmy tego żywym przykładem ..
Gdy tylko to powiedziałam wybuchnęliśmy oboje śmiechem. Staliśmy już pod moim domem . ‘Nawet fajnie się gawędziło ale zaraz zamarznę’ pomyślałam.
-Dabra , idę! Cya – oznajmiłam i poszłam w stronę drzwi . Tym razem obyło się bez pożegnalnego całusa z racji tego że „byłam zła”
MAJA
Obudziłam się zlana potem. Znowu śnił mi się ten koszmar jest bardzo straszny jak dla mnie . W jednej chwili goni mnie coś przerażającego i słyszę wołanie Michaela , żebym uciekała i krzyk Lilki , a później sceneria się zmienia i dla odmiany leżę w wannie w łazience pełnej okien . W każdym widzę coś strasznego . W jednym Mikiego I Lil jako zoombie , w drugim tak jakby pełno krwi a w innych…szkoda gadać. Najgorsze jest to , że ja mimo tego snu boję się łazienek z oknami. Wiem , to dziwne . Wariatka ze mnie .
‘Cóż to tylko sen’ pomyślałam i spojrzałam na zegarek . Dziewiąta , wcześnie jest jeszcze . Obok mnie słodko pomrukiwała Nala.
Wstałam z łóżka i poszłam na dół do kuchni . Nie spodziewałam się nikogo zastać , tak też było. Mama i tata są w pracy . Jak zwykle . To znaczy oprócz Niedziel , ale dziś była sobota .
Za specjalnie głodna nie byłam więc po prostu nałożyłam Nali karmę a sama napiłam się i pomaszerowałam z powrotem do pokoju .
Zastanawiałam się nad tym co by tu porobić i w końcu wpadłam na pomysł , że pójdę się przejść . No cóż, w pidżamie nie wyjdę i w obecnym wyglądzie buzi też , więc udałam się do łazienki ( spokojnie nie ma tam okien ) w celu doprowadzenia się do ładu .
Gdy skończyłam z ‘upiększaniem’ – nie , żeby mi to cokolwiek pomogło – zabrałam się za rozczesywania włosów . To była masakra , dosłownie . Czasami ich tak nie znoszę , że z chęcią bym je obcięła . Ale nie mogłam – naraziłabym się wtedy na gniew Lily u Michaela oraz wszystkich cioć. Ciężkie życie .
-No dobra co by tu nałożyć – powiedziałam bez celu.
Stałam nad szafą pełną ubrań i nie miałam żadnego, kompletnie żadnego, pomysłu . W końcu zdecydowałam się na jasnoniebieskie rurki i kaszmirowy , jedwabny podkoszulek ,
Cieszyłam się , że przynajmniej czerń moich włosów idealnie kontrastowała z czerwienią . No cóż , wiecie za barwną postacią nie jestem : czarne włosy , biała cera. Normalnie wampir! Ha, ha .
Zbiegłam na dół , wpadając przy okazji na hmm… kilkanaście rzeczy (po co ten pośpiech , dziewczyno?) łapiąc przy okazji torebkę i telefon . Na dole włożyłam czerwone , zamszowe botki na koturnie , kaszmirowy płaszcz i całość dokończyłam czarnym szalikiem . Za brak czapki Mikki by mnie zabił .
Szłam ulicą , wszędzie w około ziemię pokrywała biała puchowa pierzyna ze śniegu . Delikatne płatki spadały , przylepiając mi się do włosów . Kocham zimowy krajobraz.
‘Dobra , co by tu porobić? ‘ zastanowiłam się . Idąc ulicą przeglądałam telefon myśląc z kim się spotkać . Lily nie mogła , z innymi jakoś nie miałam ochoty gadać , a z Michaelem …No cóż , skoro mam wybierać nudy a wybaczenie mu , zdecydowanie wybieram to drugie . Znalazłam jego numer, co w cale nie było trudne, i zadzwoniłam
- Halo? – odezwał się . Jak dobrze znałam ten głos. Na końcu świata bym go rozpoznała .
-Cześć Mikki , to ja! – powiedziałam wesoło . Och proszę tylko nie zaczynaj tego tematu – co robisz dzisiaj ?
-O , kto tu dzwoni… -zaśmiał się.
- Mogę się rozłączyć jak chcesz –poczułam się troszeczkę urażona.
-Jejku , Majka nie przesadzaj
-Wcale nie przesaadzam…
-Dobra , koniec- przerwał mi w połowie . Ładnie to tak?- Co chcesz?
-A muszę czegoś chcieć żeby zadzwonić? – znowu mnie wkurzał. –Jak tak to Bay!
-Majka ogarnij się! – krzyknął na mnie – Nic nie musisz chcieć . Po prostu.. po prostu wczoraj byłaś zła , tak? Więc zaskoczony jestem że dzwonisz.
Szlam ulicą mijając zabieganych ludzi . Pewnie musiałam śmiesznie wyglądać z miną na wpół zadowoloną i wkurzoną . Ale co tam .
-Dobra , fajnie …- chciałam coś jeszcze dopowiedzieć ale uznałam że to bez sensu .-Co robisz dzisiaj?
-Hm.. a gdzie jesteś? – spytał już trochę uspokojony. – Przyjadę do Ciebie .
Rozejrzałam się wkoło . Nie było tu za fajnego miejsca do spotkań . Same sklepy i takie tam bzdury . Nawet dobrze własnej pozycji określić nie mogłam więc jak mnie znajdzie? Nagle pomyślałam o parku . Tam będzie idealnie .
- Ja jestem … no coż... hmm… nie wiem . Ale może w parku? Tym naszym .- miałam nadzieje że o Nim pamięta.
-Jasne . Będę za pół godziny – odparł . Fajnie , co ja będę robić przez pół godziny?! Dobrze że wzięłam iPoda przynajmniej muzyki posłucham .
Rozłączyłam się i pomaszerowałam dumnie w stronę parku . Trwała we mnie mieszanka kilku uczuć . Złości , szczęścia , zrozumienia i zazdrości. Tak , zazdrości . Bo mimo wszystko zawsze trzymaliśmy się w trojkę a teraz… teraz Michael zaczyna odwalać numery . Aż cud , że dziś miał czas. Co to się stało.
Usiadłam na ławce naprzeciwko fontanny . Pogrążyłam się w myślach słuchając mojego ukochanego rock’a i przyglądałam się teraz zmarzniętej wodzie . W lato tu jest pełno dzieci kąpiących się w zimnej , orzeźwiającej wodzie. Teraz maluchy biegają i rzucają w Siebie śnieżkami a ich mamy rozmawiają między Sobą . Tylko ja siedzę na tej durnej ławce sama . ‘Przecież musi przyjechać , to nie jego wina , że ma daleko’ pomyślałam . Wiecie … zastanawia mnie czym tym razem przyjedzie . Którym z jego ukochanych motorów czy czegoś . Bo Mikki… był bogaty . Nawet bardzo bogaty . Jego tata miał własną firmę i był bardzo znanym i cenionym prawnikiem . Nie , żeby ja i Lilka należały do najbiedniejszych ale fortuna Pana Olafa przekraczała wszelkie granice . Michael nie był zadowolony z kasy ojca. Gardził nią . No może mimo wydatków na skutery itd. Oraz drogich prezencików dla mnie i Lil których z reguły nie przyjmowałyśmy. Zawsze ale to zawsze gdy wykręcał taki numer coś Nam kupował lub zabierał na zakupy . I to zawsze kończyło się kolejna kłótnią z dziedzicem fortuny Gravenów.
Leciała właśnie piosenka AC/DC „Born to be wild” gdy ktoś usiadł obok mnie . Myślałam że to Mikky i już miałam zamiar rzucić zimne ‘Cześć’ ale ten ‘ktoś’ mnie uprzedził .
-Cześć! – powiedział wesoło – To Ty jesteś Majka? – zapytał
-Ym … no taak… Kim jesteś? – może to nie było najgrzeczniejsze z mojej strony ale chyba go nie uraziłam . Przynajmniej mam taką nadzieję .
-Ja? Och co za gapa ze mnie. Jestem nowy w szkole . Nazywam się Jack . – miły blondyn spojrzał na mnie niebieskimi oczami . – Chodzimy razem do klasy .
-A no ta . Przepraszam. Co tu robisz? – zapytałam elokwentnie .
Chłopak nie był zły. Miał krótkie włosy i ciemną karnacje. Pewnie pochodził z Californii. Przyjemnie się zapowiadała rozmowa .
-Tak przyszedłem pozwiedzać i Cię tu zobaczyłem Samą . Może się przejdziemy? – spojrzał na mnie . Muszę przyznać , że był całkiem uroczy.
-Przejdzie się ale na pewno nie teraz – usłyszałam za Sobą szorstki głos. Zawsze idealne momenty wybiera nie ma co. – Już jest zajęta .
- Jakoś nie widzę żeby była – odpowiedział zgryźliwie. – Siedzi tu samotna więc przyda jej się odrobina miłego towarzystwo .
-Oj taaak..- powiedziałam bez sensu i bez celu . Nawet nie wiem po co. Zapowiadało się chyba na małą kłótnię .
-Majka! – krzyknął Michael .
-Dobra dobra spokojnie . Przepraszam Cię jestem na dziś już zajęta . Może kiedy indziej? – spojrzałam na niego zalotnie (przynajmniej miałam taką nadzieję ) .- A Ty Mikki nie przesadzaj .
-Jasne , z przyjemnością . A teraz już raczej pójdę bo nie jestem mile widziany . – powiedział zirytowany Jack – Cześc
-Poczekaj..- ale nie dokończyłam czując zimny wzrok przyjaciela. Oj zaraz mu wygarnę . – Albo Bay .
Taki właśnie był Michael . Sam mógł a inni nie . Co było złego w tym że rozmawiałam z kimś innym? On może się obściskiwać z jakąś lalunią a ja z miłym kolegą pogadać nie mogę? To nie fer. Ale szczerze to nie mam siły na kłótnie . Niech mu będzie . Popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem żeby nie komentował nic . Chyba zrozumiał przekaz bo zacisnął wargi żeby zaraz potem się uśmiechnąć. Dobra , przez ten uśmiech zmiękłam . Wyciągnęłam ręce i się przytuliłam na zgodę .
-Nie było tego , okay? – zaproponował – To co robimy? I dlaczego nie masz..
-Nie kończ! – wyswobodziłam się z jego objęć – Tak myślałam żeby najpierw pójść na spacer, potem zahaczymy o sklep taki jeden i do kina? A potem do mnie albo na lodowisko albo gdzieś i potem po Lilke . – trochę się rozkręciłam za bardzo i pogubiłam ale okaaj.
- Mam lepszy pomysł – odpowiedział zagadkowo.
.
Użytkownik ConvelSive ♥ edytował ten post 15 kwiecień 2012 - 10:17